„Kupcy z Marywilskiej 44 przekonani o podpaleniu!”
Tragiczny pożar, który wybuchł w niedzielę nad ranem pochłonął Centrum Handlowe Marywilska 44 w Warszawie. Kupcy z tego popularnego miejsca handlu stoiskowego zmagają się obecnie ze skutkami katastrofy. Przykra sytuacja pozbawiła ich dorobku życia, gdyż ogień zniszczył blisko 1400 stoisk.
Z relacji jednej z najemczyń, pani Beaty, wyłania się obraz dramatu: „Ubieraliśmy się, pojechaliśmy. Wiedziałam, że nie mam już nic”. Emocje sięgają zenitu, a powtarzające się sceny szoku i niedowierzania malują bolesny obraz obecnej sytuacji. Dominika Jeżowska dodaje, że to właśnie teraz miała miejsce szczytowa aktywność handlowa, a zgromadzony towar „poszedł z dymem”.
Utrudnione przez podwyżki czynszów, funkcjonowanie targowiska Marywilska 44 zostało dodatkowo doświadczone tą katastrofą. Kupcy z Warszawy, których protest przed ratuszem dwoma miesiącami wcześniej był sygnałem poważnych problemów branży, teraz muszą mierzyć się z jeszcze większym wyzwaniem. Pani Mirka, dla której Marywilska była centrum jej świata zawodowego, jest teraz jedną z wielu osób, które straciły niemal wszystko. Podkreślanie przez nią bardzo wysokich opłat za ochronę, której systemy, w tym kurtyny pożarowe, zawiodły w kluczowym momencie, dodaje bolesnej ironii do sytuacji.
Śledztwo w sprawie przyczyn pożaru nabiera na sile. Spłonął monitoring, nie zachował nagrań, wzbudzając jeszcze więcej podejrzeń co do możliwego podpalenia. Tłumione są głosy, że być może deweloper mógłby być zainteresowany terenem hali na zupełnie inne cele, co rodzi hipotezy dotyczące przyczyny zdarzenia.
W obliczu tej katastrofy, kupcy drżą o przyszłość, zastanawiając się, jak mogą kontynuować swoją działalność. Większość z nich nie posiadała pełnego ubezpieczenia swoich towarów. Obietnice odbudowy hali przez spółkę Marywilska 44 czy zadeklarowana pomoc ratusza w zorganizowaniu powierzchni handlowych są skąpym pocieszeniem dla tych, którzy „muszą się spieniężyć” czy sprzedać własny dom, by pokryć długi.
Cofnięcie czasu nie jest możliwe, a teraz z adresu Marywilskiej 44 dochodzą głosy jedynie smutku, strat i apeli o sprawiedliwość. Społeczność warszawskich kupców czeka na rezultaty dochodzenia, mając nadzieję, że odpowiedzialni za tragedię zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.