Hałda dymi: Mieszkańcy obawiają się o zdrowie
Życie w cieniu dymiącej hałdy to smutna rzeczywistość dla mieszkańców Rydułtów na Śląsku, którzy od ponad roku zmaga się z niebezpieczeństwem wynikającym z nieodpowiedzialnych działań prywatnej firmy odpowiedzialnej za rekultywację odpadów pokopalnianych. Chmury kurzu i dymu, wszechobecny ostry zapach – to wszystko ma negatywny wpływ na zdrowie tutejszych ludzi.
Mieszkańcy alarmują o problemach zdrowotnych – kaszle, zawrotach głowy, trudnościach z oddychaniem. Opowieści o inhalatorach i nebulizatorach stających się nieodłącznym elementem wyposażenia sypialni stały się tam codziennością. Przerażające są relacje rodziców, których dzieci mają kłopoty zdrowotne spowodowane zanieczyszczeniem powietrza. Wszystko to jest wynikiem nieprawidłowo prowadzonej rekultywacji hałdy odpadów – hałda ta bowiem płonie w środku, uwalniając do atmosfery nie tylko pył, ale i szkodliwe gazy.
O problemie są świadome także odpowiednie instytucje, jednak interwencje i próby uregulowania sytuacji nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Urząd Marszałkowski w Katowicach oraz Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śląskim, które wydały zgodę na rekultywację mimo negatywnej opinii Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, nie uważają, by ponosiły za to odpowiedzialność.
Stan zdrowia mieszkańców pozostaje jednak niepokojący. Józef Niedziela, który mieszka obok hałdy i posiada stawy, zwraca uwagę na śmiertelny wpływ zapylenia na jego ryby – całe stawy wymarły. To jasny sygnał, że zanieczyszczenie wody i powietrza ma realne, dotkliwe konsekwencje.
Działania przedsiębiorcy odpowiedzialnego za rozbieranie hałdy budzą wiele wątpliwości. Czy głównym celem jest rzeczywiście rekultywacja, czy może pozyskiwanie materiału budowlanego? Obawom i podejrzeniom mieszkańców nie służą również nieudolne próby kontaktu z firmą – zarówno ze strony osób poszkodowanych, jak i mediów.
Mieszkańcy walczą o swoje prawa i zdrowie, podczas gdy Polski Alarm Smogowy instaluje pyłomierze w celu monitorowania sytuacji i podjęcia dalszych kroków. Pył to jedno zagrożenie, lecz mieszkańcy skarżą się również na trujące zapachy, co wskazuje na możliwość występowania trujących gazów.
Władze lokalne zapewniają, że podjęły kroki w celu cofnięcia pozwolenia na rekultywację i rozważają nałożenie sankcji, mogących sięgać nawet miliona złotych, a także zgłoszenie sprawy do prokuratury. Jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa? Mieszkańcy są zdruzgotani i w poszukiwaniu sprawiedliwości często pozostawieni sami sobie. Co musi się wydarzyć, aby ich głos został usłyszany i problemy rozwiązane?