Wyrok dla PKS: Kontrowersyjna sprzedaż rozstrzygnięta
Były prezes firmy, która przejęła działalność PKS w Krośnie, usłyszał wyrok pozbawienia wolności za działania, które doprowadziły do poważnego regresu i kłopotów finansowych spółki. W kontrze do losów zarządu, były starosta, zaangażowany w kontrowersyjną prywatyzację, pozostał na wolności. Przebieg wydarzeń nie przyniósł jednak rezultatów dla pracowników – do dziś czekają oni na wypłatę należnych pensji.
Historia upadłości krośnieńskiego PKS zaczyna się w 2011 roku, kiedy to samorząd przejmując spółkę, przejął również autobusy, zajezdnię, stację paliw oraz diagnostyczną. Dwa lata później, wystartowała nowa era pod firmą FK Partners z Warszawy, która za kwotę 400 tys. złotych nabyła 85% udziałów w PKS-ie wraz z całą flotą i nieruchomościami. Warto zauważyć, że pracownicy byli zdania, iż wartość spółki została celowo zaniżona, a nowy właściciel nie posiadał związku z branżą transportową.
FK Partners obiecywało rozwój działalności i uruchomienie nowych połączeń, jednak obietnice szybko ulotniły się wraz z pojawiającymi się problemami płatniczymi dla pracowników. Pod zarządem tej firmy, sieć połączeń PKS skurczyła się do minimum, a w rezultacie działalność transportowa praktycznie ustała.
W 2020 roku prokuratura oskarżyła osiem osób, zarzucając im szereg nieprawidłowości, w tym przywłaszczenie mienia i niewypłacanie płac. Śledczy wyliczyli, że ich działania naraziły spółkę na straty przekraczające 6 mln złotych.
Ostatecznie sąd skazał byłego prezesa PKS-u na 2,5 roku więzienia, kilka innych osób otrzymało wyroki w zawieszeniu, a były starosta został uniewinniony. Pomimo wyroków sądowych, powyżej stu pracowników nadal pozostaje bez wypłaconych zaległych pensji, szacowanych na około 1,5 mln złotych.
Ogrom emocji wśród dotkniętych pracowników odzwierciedlają słowa Andrzeja Szczurka, byłego szefa „S” w PKS Krosno. Mówi on o niesprawiedliwym traktowaniem i wyczekiwaniu na pisemne uzasadnienie wyroku, które mogłoby otworzyć drogę do apelacji. Pracownicy walczą o swoje pieniądze od dawna, czując się tym samym pozbawieni wsparcia ze strony systemu sprawiedliwości.
Dramat pracowników PKS-u w Krośnie pokazuje, ile jeszcze pracy przed polskim sądownictwem i instytucjami, by chroniły one nie tylko prawo, ale i ludzkie losy. Niewypłacone pensje, niepewna przyszłość i walka z biurokracją stanowią codzienną rzeczywistość, z którą muszą się zmagać ci, co pozostali na pokładzie upadłej spółki.
[Na podstawie informacji z wewnętrznych źródeł, nie powołując się na Polsat News]