Decyzja Dewelopera Zrujnowała Marzenia o Domu
Młode narzeczeństwo z Legnicy, Piotr i Izabela, stanęli w obliczu złamanego zaufania i utraconych nadziei. Ich marzenie o własnym domu zamieniło się w koszmar, kiedy deweloper, po przyjęciu od nich zadatku w wysokości 130 tysięcy złotych, sprzedał nieruchomość innym kupcom. Co gorsza, mimo że wyrok sądu nakazywał zwrot pieniędzy, para do dziś nie odzyskała swoich środków.
Historia ta rozpoczęła się kiedy Piotr i Izabela zdecydowali się na zakup domu od lokalnego dewelopera. Wszystkie formalności wydawały się być dopięte: umowa podpisana, zadatek wpłacony, a nawet notariusz był umówiony. Wizyty na budowie były dla pary rytuałem, gdyż „dom był robiony pod nas, wszystko jak chcieliśmy” – wspominała Izabela. Niestety, tuż przed finalizacją transakcji, deweloper zażądał niespodziewanie dodatkowych 30 tysięcy złotych, co dla młodych było nie do przyjęcia.
Okazało się, że biznesmen miał już wcześniej inne plany – dom, o którym marzyło narzeczeństwo, został wystawiony na sprzedaż w internecie po znacznie wyższej cenie. Deweloper w ten sposób próbował „spłoszyć” Piortra i Iza, aby sprzedać nieruchomość innym za większe pieniądze, co potwierdza relacja Piotra Piechockiego oraz zaniepokojona sytuacją matka Piotra, Dorota Kipiel.
Sprawa szybko trafiła do sądu, który przyznał rację parze i orzekł zwrot zadatku. Niestety, decyzja ta nie została zrealizowana ze względu na przebiegłe działania dewelopera, który zaraz przed uprawomocnieniem wyroku sądowego sprzedał swoją spółkę. Nowy właściciel spółki wypłacił z niej środki i nie podjął żadnej działalności – w efekcie firma stała się tzw. „martwą spółką”.
Komornik, usiłując wyegzekwować wyrok na rzecz pokrzywdzonej pary, musiał umorzyć postępowanie z powodu braku majątku, który można byłoby zająć. Deweloper, Bartosz W., twierdzi, że nie ponosi osobistej odpowiedzialności, oddalając się od zaistniałego problemu.
Piotr i Izabel zostali pozostawieni sami sobie w obliczu nie tylko utraconych środków, ale i złamanego marzenia o domu. Ich sytuacja stanowi przestrogę dla innych potencjalnych nabywców nieruchomości i pokazuje, że nawet wygrana w sądzie nie zawsze oznacza sprawiedliwość.