„Norweg na weselu w Polsce aresztowany po szybkim toaście”
Na przyjęcie weselne do Polski przybywa różnych gości. Niektórzy, jak 37-letni Norweg, zaczynają świętować jeszcze przed dotarciem na miejsce. Tak, znachorzy z Norwegii zdecydował się na powitanie polskiej ziemi kuflem piwa, wypił go na lotnisku tuż po lądowaniu. Co więcej, po rozgrzewce trunek gdzieś tam na lotnisku, wypożyczył samochód i pomimo pijackiego uniesienia, zdecydował się prowadzić.
Niestety dla niego, szybko wpadł w oko policjantom. Został zatrzymany do kontroli drogowej przez funkcjonariuszy z Lipska. Jego prędkość przekroczyła dozwoloną o 52 km/h. Jakby, to nie było wystarczające, okazało się, że jest pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało, że ma w organizmie 0,8 promila.
Mogę sobie wyobrazić, jak musiał być zaskoczony, kiedy skończył wyjątkowo krótką podróż do naszego pięknego kraju w policyjnej celi. Stracił prawo jazdy i teraz będzie musiał zapłacić wysoką grzywnę. Czy warto było ryzykować dla jednego piwa na lotnisku? Zdaje się, że każdy kto zastanowi się nad tym pytaniem, już zna odpowiedź. Pijany za kółkiem to duży problem, niezależnie od okoliczności i miejsca. Bezpieczeństwo powinno zawsze być na pierwszym miejscu, nawet podczas radosnej celebracji takiej jak wesele.