„Hodowla bydła w Lechlinie – mieszkańcy skarżą się na hałas i fetor”
Mieszkańcy Lechlina, małej wsi w Wielkopolsce, mają poważny problem. Od ponad roku ich spokój burzy intensywna operacja hodowli bydła, prowadzona przez prywatną firmę z zagranicznym kapitałem. Ciężarówki przejeżdżające przez wioskę niszczą drogę, a stały hałas i nieunikniony zapach poważnie wpływają na jakość życia mieszkańców.
Historia Lechlina sięga czterech dekad i jest nierozerwalnie związana z rolnictwem. Hodowla bydła była tu od zawsze, ale zmieniła się, kiedy prywatna firma ją przejęła.
„Pracowałem tutaj przez 42 lata. Ten właściciel zaproponował mi tu w ubiegłym roku pracę, ale powiedział, że chce utrzymywać 5000 byków. Trzymaliśmy około 300 sztuk bydła – wystraszyłem się i nie chciałem pracować” – opowiada Tadeusz Myszka, były pracownik hodowli.
Wielopolski Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdził te obawy, informując o znaczącym wzroście liczby bydła. Zaniepokojeni mieszkańcy skarżą się na non-stop zgłaszany hałas, ciężkie pojazdy niszczące drogi powiatowe i nieprzyjemny zapach.
Pomimo zwracania uwagi właściciela na te problemy, nie zauważono żadnej poprawy. „Kiedyś rozmawiałam z tym prezesem, prosiłam go, żeby zrobił zebranie, żeby z nami porozmawiał. Odpowiedział, że nie będzie rozmawiał z durnymi ludźmi” – mówi Anna Januszewska, lokalna mieszkanka.
Wydaje się, że właściciele hodowli nie przejmują się karą grzywny w wysokości 5000 zł za naruszenia stwierdzone przez inspektorów, ani decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o rozbiórce nielegalnych budynków.
Niestety, pomimo kar finansowych i wezwań do rozebrania budynków, działalność hodowli nadal trwa. Mieszkańcy czekają na decyzyjną akcję władz odwlekającą działanie hodowli, które przynosi tylko problemy.